środa, 18 maja 2016

czas na REKLAMĘ

Bywają śmieszne, szokujące, irytujące, ale na pewno nie nudne.
Zwykłe reklamy chociaż istnieją, nie przykuwają tak bardzo naszej uwagi, przez co ich nie zauważamy.

DZISIEJSZY TEMAT REKLAMA!

Jak to mówią w internetach



Tak wiec oglądamy spokojnie film, minuta, dwie i bum REKLAMA
Osobiście często podczas reklam zmieniam kanały i czasami zapominam wrócić do tego co oglądałam lub oglądając reklamy zapominam co było przed nimi.

REKLAMA dźwignią handlu. Okej.
 a więc łapcie i handlujcie z tym:



Podłoga leży idealnie, a razem z nią ta reklama również leży i ja leże turlając się ze śmiechu :)

Wydaje mi się, że praca w agencji reklamowej to super sprawa, serio! Ciągle nowe wyzwania i doświadczenia, mnóstwo kreatywnego myślenia.

Najważniejsze jest by reklamę zrobić dobrze


O np. tak :)


To tyle o przydrożnych bilbordach, a co słychać w TV?

Oj tam to się wyprawia :D

Dentyści polecający pasty do zębów, a pan dziadek ze Stock jest już kultowy. Idealne rodzinki, które o 6.30 NIE W PIŻAMACH! jędza RAZEM śniadanie i to JAKIE!

A do tego dochodzą ukochane piosenki!

Moja reklamowa lista przebojów:

Co się stanie, gdy oreo dam.. <klik?>

Ograniczenia i limity... 


Może nie z kategorii irytacja, ale w mej głowie ciągle tkwi: jak internet czy cokolwiek innego pędzi do mnie światłowodem i pamiętam, jakby to było wczoraj ze Ewelina Lisowska włącza dla mnie niskie ceny :)

A kto pamięta  zupę Romana i Smak kija?
OMG  mam nadzieje, że nie zabijecie mnie i dacie radę doczytać do końca.

A na koniec już tylko olej!
Miałam ci ja pieczeń,
Lecz ją zmarnowałam.
Z pierwszego tłoczenia
Oleju nie miałam.
Olej babo olej!
Miej ty w głowie olej!
Z pierwszego tłoczenia
Dawaj do jedzenia.
Na Kujawskim smaż,
Na Kujawskim piecz.
Olej raz tłoczony
To jest dobra rzecz.
Do sałatek lej
Kujawski olej
Olej z pierwszego tłoczenia!


Brawo Ja!  
Brawo WY!


poniedziałek, 9 maja 2016

normalnie, bez zmian

Wiecie co? Od miesiąca jestem przeszczęśliwą Panią Narzeczoną! Tak, powiedziałam wielkie TAK!, a następnie został mi zamontowany tzw. GPS. I trochę o tym naszym innym, ale bardzo normalnym miesiącu będzie ten post.

Z racji, że dzisiaj mija ten pierwszy miesiąc, który chyba był najtrudniejszy (chociaż ci już po ślubie uprzedzają, iż najgorsze przed nami) postanowiłam napisać post o tym, jak nic się nie zmieniło. :)

Tym którzy mają to przed sobą powiem: NAPRAWDĘ NIC SIĘ NIE ZMIENIA.
Kochani, byliśmy ze sobą już jakiś czas. I ja i Mój Miłość mamy raczej realne podejście do otaczającej nas rzeczywistości. Wiele razy przed zaręczynami omawialiśmy nasze wspólne plany. Wiedzieliśmy jakie mamy wyobrażenia na ślub. Tak więc zadawanie nam pytań typu "Jak się czujecie", dzień po słynnym TAK, wywoływały w nas myśli "rodzice martwią się, że późno wróciliśmy od znajomych i mamy kaca?". Gdy wszyscy byli ciekawi "jak jest?". No jak? Normalnie! :) Sprawa była prosta. Prędzej, czy później ten dzień miał nastać. Był dla mnie całkowitą niespodzianką, ale wiedząc też ile przygotowań przed nami, ile spraw do załatwienia (przewidujemy pewne komplikacje) wiedzieliśmy, że jeśli jesteśmy zdecydowani wybierzemy sobie datę ślubu, pomyślimy nad salą, zrobimy orientacyjną listę gości. To chyba na tyle. To, że każdy bliższy, czy dalszy znajomy składał gratulacje- miło. To, że czasami podczas zwykłej rozmowy, rzucał nagle "Jeju ale super, opowiadaj" a ja stałam lekko zdezorientowana, to już trochę zabawnie.

Żyje nam się tak samo dobrze, jak przed 9 kwietnia. Może momentami fajniej, gdy pomyślisz, że za dwa lata i troszkę będziesz Panią Żoną IDEALNĄ :D

Jednak nawet teraz, gdy zostałam już dotknięta faktem oświadczyn, nadal wychodzę z założenia: fajnie, fajnie, co chcesz zjeść na obiad :)

Bo to tylko zaręczyny, a nie mianowanie na prezydenta. :D
I licencjata trzeba nadal napisać :P



Ale Pan Elegancik zasłużył chociaż aby wbić się na bloga! 





Ot co, ale kocham tego mojego Miłościa coraz mocniej, każdego dnia!