środa, 16 marca 2016

Ciśnienie wzrasta

Wiecie jak jest. Raz na czas człowiek czuje potrzebę zaczerpnięcia doznań kulturalnych. Wydaje się, że o ile nie kończy się to jedynie na spotkaniu przy winie, ze znajomymi to będzie dobrze.
To ci niespodzianka! Czy jedynie mnie nie do końca bawi "bywanie"? Czy to w kinie, czy w galerii handlowej, a nawet i niektóre kawiarnie czy restauracje drażnią. ;) Kino odpada, bo zazwyczaj zimno (przecież oni nawet zimą czują lato). Ale chodzi głównie o zwykły brak szacunku. Przykład: kto z was był na "Hobbicie"? Nie będziemy rozwodzić się na temat filmu, ale ludzie kochani idziecie do kina, na film, wśród innych ludzi. Zachowujcie się. Większość z nas z rzucania popcornem powinna wyrosnąć w wieku ok. 16 lat. Niestety, nie zawsze tak bywa. Świecenie telefonem i ciągłe śmiechy też nie zawsze są okej. Ale przy tym całym "Hobbicie", chociaż było to jakiś czas temu nadal chodzi mi głównie o kupę dobrej roboty, jaką odwalili twórcy muzyki i grafiki pokazanej na sam koniec, po napisach. Jednak większa część obecnych na seansie postanowiła rozpocząć ubieranie się i wychodzenie z sali nim zostały zapalone światła. Dlatego własnie do kina chodzę gdy muszę, bądź gdy faktycznie wiem, że film, a dokładniej jego efekty będą tego warte.
A co wy na to, by iść do kawiarni? O ile nie bardzo przeszkadza mi bawiące się obok dziecko, to syf jaki potrafią zostawić po sobie inny niestety już tak. A może i dlatego nie lubię zakupów? Tak shopping queen nie zostanę, ale szansa na tytuł zakupowego maratończyka rośnie. Nie mogę, nie mogę, jak w wielkich galeriach handlowych panuje istny chaos, dzikie tłumy i dzika walka, jakby własnie to była ostatnia para jeansów sprzedawanych w tym roku, a to dopiero marzec. Tak więc nie, żebym była aspołeczna, ale bardzo często społeczeństwo potrafi podnieść mi ciśnienie bardziej niż kawa.
Mimo wszystko staram się wrzucić na luz i podziwiam, naprawdę podziwiam ludzi, którzy czerpią przyjemność z zakupów! Pamiętajcie jednak, szanujmy siebie i to co nas otacza. :) A jak jest u was? Wasze organizmy na myśl o "spotkaniu" z osobami, z którymi na czas jesteście zmuszeni stworzyć jakąś społeczności przechodzi dreszcz?
Ale głowa do góry! Kochajmy się! 


p.s. nie chciałam, by to zabrzmiało czepliwie, ale to gorzka prawda o nas moi kochani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz