niedziela, 20 marca 2016

Ospa-party, impreza (nie)doskonała.

Ten wpis miał nie powstać. Stwierdziłam, że jako osoba nie mająca dzieci, nie powinnam się wypowiadać na ten temat. A jednak. Przecież potencjalnie jestem kandydatką na przyszłą matkę.

Pewnie większość z was słyszała o ospa-party. Kilka dni temu "Ospa Party" mogło być przyczyną śmierci dziecka, które trafiło do jednego z warszawskich szpitali. 1,5- roczne dziecko przyjechało do szpitala z objawami, które świadczyły, że od kilku dni chorowało na ospę.  Jego życia nie udało się uratować.

Czym jest ospa- party? „Imprezą”, a raczej spotkaniem rodziców i dzieci, wśród których jest osoba, bądź klika osób chory na ospę. Celem spotkania jest zarażenie dzieci, które jeszcze nie chorowały, po to by przeszły tę „obowiązkową” chorobę. Tego typu party nie są nowością. "Moda" na choroba- party trwa już kilka lat.

Czym kierują się rodzice idący na takie spotkanie? Nie wiem. Szczerze, jestem ciekawa. Ja postrzegam to jako świadome narażanie zdrowia i życia. Nie jestem jednak w stanie pojąć wielkiego hejtu na rodziców zmarłego dziecka. Myślę, że jak każdy rodzic chcieli dla swojej pociechy jak najlepiej. Przeżywają teraz wielką tragedię i pewnie do końca życia będą żyć z myślą, że w większy lub mniejszy sposób przyczynili się do śmierci własnego dziecka. Dlatego nie potrafię zrozumieć komentarzy na portalach, gdzie internauci piszą, że rodzice to „debile”, „nie mieli mózgów”, „powinni odpowiedzieć za to do czego się przyczynili”. Ludzie! Ale oni właśnie ponoszą najgorszą karę. Stracili dziecko.


 Super, że jest więcej osób które twierdzą, że ospa, czy grypa party to pomyłka, ale wyraźmy swoje zdanie nie piętnując już bardziej rodziców.

Czytałam różne komentarze. W internecie znajdziemy te pełne hejtu, jak i takie które bronią rodziców. Internauci piszą, że dziecko równie dobrze, może zarazić się w przedszkolu, czy na placu zabaw. Ok, zgadzam się, ale inaczej traktujemy rodziców, którzy jak co dzień posłali dziecko do przedszkola, nie wiedząc, że może zarazić się ospą, czy zwykłym katarem, a inne podejście mamy do ludzi, który zabierają swoje dziecko by przeszło chorobę jak najszybciej. Coś w tym jest. Warto również zaznaczyć, że 1,5- roczne dziecko nie zmarło bezpośrednio na ospę, a w wyniku powikłań po niej. A tego nie da się przewidzieć, chociaż warto mieć świadomość, że przy każdej chorobie może dojść do powikłań.
Dlatego właśnie zazwyczaj starym się chronić siebie i naszych bliskich nawet przed przeziębieniem.

Czy choroba-party to jakaś moda? Nie wiem? Czy to się skończy? Pewnie jeszcze długo nie. Bo jak wielu przeciwników, tak i wielu zwolenników.

Mam mimo wszystko nadzieję, że to tragiczne wydarzenie sprzed kilku dni przyczyni się do tego, że wielu rodzicom otworzą się oczy i postanowią albo zaszczepić dzieci, albo po prostu poczekać na nadejście ospy, nie przyczyniając się do niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz